Ledwo odbyło się spotkanie z Jankiem Argasińskim w Instytucie Historii Sztuki, a już w rhizome zaczęto rozpisywać o demoscenie… Jak widać, wpływ projektu „Electronica magistra nostra” miał zasięg międzykontynentalny… pytanie tylko, jak szerokim echem odbił się on wśród studentów historii sztuki? Sądząc po tajemniczych wpisach w języku łacińskim pod niektórymi plakatami reklamującymi kolejne spotkania, „Electronica magistra nostra” to projekt budzący kontrowersje… szczególnie wśród miłośników łaciny oraz sztuki nowożytnej.
Mimo to ostatnie spotkanie zaplanowane na wiosenną odsłonę projektu doszło do skutku, a jego uczestnicy wyszli usatysfakcjonowani. Prowadzący wykład – Jan Argasiński, doktorant na Instytucie Sztuk Audiowizualnych UJ – opowiedział nam o początkach rozwoju technologii kompterowych, koncentrując się na opisie pierwszych komputerów oraz sposobach ich niekonwencjonalnego użytkowania (czytaj: o początkach gier, pierwszych próbach łamania kodów programów, co w końcu doprowadziło do rozwoju sceny krakerskiej, która ewoluowała w demoscenę). Jak narodziło się demo? Na początku był to po prostu podpis osoby, której udało się złamać kod danego oprogramowania. Im lepszy podpis – tym korzystniej dla krakera. Z czasem dema stały się tak rozbudowane, że oderwały się od złamanego programu i stały się wartością samą w sobie.
Demoscena jest zjawiskiem niezwykle interesującym – jej członkowie starają się pokonać bariery techniczne wykorzystywanych przez siebie komputerów oraz ich oprogramowań (najczęściej wykorzystywane komputery to Atari, Commodore oraz PC, ale w grę wchodzą także i inne urządzenia, nawet… kalkulator;), aby na tej ubogiej często bazie stworzyć program, który pozornie nie mógłby zaistnieć na danym sprzęcie – przynajmniej nie w zamyśle producentów. Zasada jest prosta: chcieć to móc:)
Rezultaty ich starań są często zaskakujące i dostarczać mogą wielu głębokich przeżyć estetycznych (oczywiście, najwięcej entuzjazmu będą tu wykazywać wielbiciele muzyki elektro oraz estetyki z pogranicza fantasy). Aby docenić tego typu dzieło, trzeba pamiętać, że nie jest to grafika komputerowa, lecz generowane „na żywo” programy (czyli znów mamy tu nacisk na procesualność dzieła, która jest ważną kategorią w sztuce elektronicznej).
Największą imprezą demoscenową jest BREAKPOINT w Bingen nad Renem (Niemcy). Tegoroczna edycja Breakpointu odbyła się w Wielkanoc i trwała 4 dni. Warto wiedzieć, że najlepsi demoscenowcy pochodzą z Europy Wschodniej: rządzą Węgrzy, Niemcy i … Polacy, a także Czechy, Finlandia i Norwegia.
Jako podsumowanie swojego wykładu Janek zaprezentował nam kilka przykładowych dem, tj. ich wideo rejestracji. Praktycznie wszystkie filmy są dostępne na YouTube – zachęcamy do ich obejrzenia!
Pierwszy film prezentuje dosyć stare, za to zaliczające się do klasycznego repertuaru demo:
To z kolei interesujący przykład programu, który jest generowany genetycznie: każde kliknięcie prowadzi do rozwoju stworka, czyli przejścia do następnego pokolenia:
Zachęcamy też do obejrzenia innych dem:
Dodaj komentarz